Dokładnie 10 lat temu na ulice Nowego Sącza wyjechały autobusy Solbus SM12. Wprowadzenie do ruchu tych 10 pojazdów przyniosło wiele nowości w nowosądeckiej komunikacji. Część rzeczy zastosowano po raz ostatni.
Co ciekawe, nazwa SM12 nie jest faktyczną nazwą handlową tego autobusu. Jego pełna handlowa to Solbus Solcity 12. Określenie SM12 to kod fabryczny, jednak ogólnie przyjęło się określać właśnie w ten sposób. Nawet na autobusach sam producent zamieszczał właśnie taką informację: SM12 i takiego też będę używał w tym artykule. Tutaj warto też podkreślić jeden szczegół dla osób spoza branży autobusowej. Fabryka Autobusów Solbus z Solca Kujawskiego obecnie już nie funkcjonuje.
Jeśli chodzi o te autobusy to jest to pierwsza, całkowicie niskopodłogowa i samodzielna konstrukcja tej marki. Wcześniejsze oferowane modele opierały się na licencji czeskiej marki SOR. Natomiast późniejsze projekty np. SN11M były niskowejściowe (LE). Model SM12 po raz pierwszy został zaprezentowany prasie w czerwcu 2008 roku, a na targach swoją premierę miał podczas IAA 2008 w Hanowerze i Transexpo w Kielcach jesienią 2008 roku.
Konstrukcja tego autobusu była, jak na tamten czas dość wyjątkowa w porównaniu z konkurencją. Masa była o około 1000 kg lżejsza niż u innych producentów co pozwoliło zwiększyć możliwą liczbę przewożonych pasażerów. Ciężko znaleźć autobus klasy MAXI z tamtego okresu, który byłby w stanie zabrać ponad 100 pasażerów. Solbus oferował silniki amerykańskiego koncernu Cummins o mocy od 250 do 285 KM oraz Iveco o mocy 265 KM.
Wróćmy teraz do Nowego Sącza i przyjrzyjmy się konfiguracji tych autobusów dla MPK. Zamontowano silnik Cummins ISB6.7E5 285B o mocy 285KM i skrzynie biegów Voith D854.5 z czteroma biegami. Nadano im numery taborowe od #251 do #260. Wcześniej w tym zakresie mieliśmy Jeczle PR110U w latach 1982-1992.
Aby zrozumieć wyjątkowość tych pojazdów warto przypomnieć jakie autobusy klasy MAXI były wtedy we flocie MPK. Kończyła się era Jelczy PR110 (w przyszłym roku będzie 10-lecie wycofania), a komplet Jelczy 120M (17 sztuk) nadal dzielnie służył mieszkańcom. Jedynymi niskopodłogowymi autobusami było 6 MAN-ów NL222, które zakupiono jako fabrycznie nowe w 1998 roku i 12 używanych MAN-ów NL2x3 z lat 1999-2001.
Tak więc jak widzicie pojawienie się tych autobusów było dość sporą różnicą. Osobiście myślę, że to pierwszy, prawdziwy powiew nowoczesności w nowosądeckiej komunikacji. Były to pierwsze autobusy we flocie z wieżową zabudową silnika, tak więc przez całą długość autobusu oraz w każdych drzwiach mieliśmy tą samą wysokość podłogi – 320 mm.
Oprócz tego po raz pierwszy zamontowano dwufunkcyjne kasowniki od firmy GMV. We wcześniejszych autobusach kasowniki GMV były wyłącznie do biletów elektronicznych, a do papierowych stosowano sterownik od firm ELMAR lub PIXEL. Co ciekawe, pozostawiono ten podwójny system, tak więc bilety papierowe w Solbusach możemy skasować zarówno w kasownikach GMV (czerwonych) oraz pomarańczowych. Już w kolejnych fabrycznie nowych autobusach montuje się wyłącznie dwufunkcyjne kasowniki GMV.
Również po raz pierwszy, pojawił się system monitoringu. Opiera się na czterech kamerach – dwóch wewnątrz przedziału pasażerskiego oraz po jednej rejestrującej co się dzieje przed i za pojazdem.
Kolejną nowością był wzór tapicerki. Po raz pierwszy pojawiło się tam logo przewoźnika. I tak naprawdę po raz ostatni. Kolejne nówki, czyli MAN-y Lion’s City miały logo miasta, a jeszcze kolejne – Solarisy Urbino 12 CNG – nie mają żadnego logo.
I płynnie przechodzimy do wyposażenia zamontowanego po raz ostatni, czyli duża kabina kierowcy. Nigdy później w nowosądeckim MPK nie pojawiły się autobusy z kabiną zabudowaną na całej szerokości autobusu. Przez wielu kierowców chwalone rozwiązanie, ze względu na bezpieczeństwo.
Co ciekawe, jednym z nietypowych rozwiązań jest tylna szyba. Dokładnie tak – pozostałe Solbusy SM12 nie posiadają tylnej szyby, tylko całą zabudową tylną ścianę.
Z minusów na jakie można zwrócić uwagę to brak klimatyzacji całopojazdowej. Mamy jedynie klimatyzację dla kierowcy. O ile te autobusy były faktycznie skokiem dla nowosądeckiej komunikacji to brak klimatyzacji dla pasażerów sprawił, że ten skok był stosunkowo nieduży. Na kolejne fabrycznie nowe pojazdy z klimatyzacją czekaliśmy aż do 2019 roku, czyli do MAN-ów Lion’s City. Małę części okien, które można było otworzyć podkreślały ten mankament.
Co osobiście mogę powiedzieć o tych autobusach? Na pewno mam dobre jedno wspomnienie. Był to jeden z pierwszych autobusów jaki prowadziłem samodzielnie, już po szkoleniu w MPK. Dokładnie było to 9 sierpnia na linii 18 i był to #256. Są to też dobre autobusy na zimę, ponieważ mają dobre ogrzewanie. Równocześnie jest to minus w okresie letnim, gdyż w tylnej części autobusu jest naprawdę bardzo gorąco. Kolejnym rozwiązaniem na minus – które równocześnie jest zaletą – jest zabudowana kabina. Dobrze się sprawdza, ale nie w sytuacji, gdy kierowca sprzedaje bilety. Szczególnie jest to duży problem, gdy uruchomiony jest nawiew. Niestety, czasem wręcz nie słychać o co prosi pasażer lub też, kiedy pyta o coś kierowcę. Ktoś powie, że kierowca jest od prowadzenia a nie udzielania informacji. To prawda, jednak takie sytuacje się zdarzają i powodują czasem nieporozumienia. Wielu kierowców narzeka również na ciężki do wyczucia hamulec.
Jak widzicie, nowosądeckie Solbusy SM12 to autobusy wielu kontrastów. Z jednej strony dużo nowinek, a z drugiej braki nowoczesnych rozwiązań. Dużo plusów dla jednych, a inni (w tym ja) nie przepadają za prowadzeniem tych autobusów. Tak czy inaczej, trzeba uczciwie przyznać, że te autobusy wprowadziły nową jakość w nowosądeckiej komunikacji i przyczyniły się w znaczącym stopniu do uprzyjemnienia jazdy zarówno dla kierowców jak i pasażerów. Obecnie mają przejechane 600-700 tys. kilometrów, jednak mimo trzymają się dość dobrze i mają spore grono osób, które chwalą te autobusy.